Wywiad z Łacińskim Patriarchą Jerozolimy kard. Pierbattistą Pizzaballa, „L’Osservatore Romano”, 7 XI 2023 r. (fragmenty)
Kard. Pierbattista Pizzaballa: Coś pękło między Palestyńczykami i Izraelczykami, ale chrześcijanie Ziemi Świętej nie są podzieleni. Słowo z Ewangelii pomaga żyć w tej sytuacji. A tym bardziej w sytuacji, która będzie. Nawet jeśli dzisiaj nie wiemy, jaka ona będzie. Wiemy tylko, że już nigdy nie będzie tak, jak przedtem… Bycie chrześcijaninem tutaj nie jest takie samo jak w Europie. Tutaj jest to znak przynależności, stylu życia, który towarzyszy Ci przez całe życie, w każdej chwili Twojego życia. Nigdy o tym nie zapominasz, a jeśli o tym zapomnisz, inni ci o tym przypominają. Często jesteśmy przedstawiani w nieprawdziwy sposób i próbują nakłonić cię do opowiedzenia się po jednej lub drugiej stronie… Wojna prędzej czy później się skończy, ale konsekwencje tej wojny będą straszliwe…
Gdy wybuchła wojna byłem akurat w rodzinnym domu w Bergamo, gdzie wstąpiłem na krótko po tym, jak zostałem kardynałem. Wtedy otrzymałem telefon od jednego ze współpracowników z pytaniem: Czy należy wydać komunikat? Spadłem z chmur i odpowiedziałem: Komunikat o czym? [i usłyszałem] Eminencja nic nie wie? Tutaj sytuacja jest okropna”. Szybko zorientowałem się w skali tragedii i rozpocząłem usiłowania, by wrócić do Ziemi Świętej, co udało się tylko dzięki specjalnemu pozwoleniu ze strony władz.
Jestem tu 34 lata, doświadczyłem w tym kraju wielu rzeczy i nie zawsze należały one do najlepszych, jakie mogą przytrafić się człowiekowi, ale muszę powiedzieć, że to, czego doświadczyłem i doświadczam nadal dzisiaj, od 7 października, stanowi dla mnie głębokie wyzwanie. Przez lata zbudowałem tak wiele relacji, wewnątrz i na zewnątrz «naszego» świata, nie mówię o relacjach politycznych, ale ludzkich, z Palestyńczykami i z Izraelczykami; relacji, które w jednej chwili okazały się niemożliwe. Coś pękło. Przede wszystkim między nimi. A ty, który poświęciłeś całe swoje życie na byciu łącznikiem i koordynatorem, nie możesz już poskładać elementów w całość. I czujesz się bezużyteczny, bo nie pasujesz do opozycji. Kiedy logika zawodzi, emocje biorą górę. Istnieje także pokusa złego ducha, który cię atakuje: poczucie bezradności w obliczu zła. Zadajesz sobie pytanie: jak możesz żyć jako chrześcijanin w czasie takiego kryzysu? Wtedy twoi ludzie, którzy cię szukają, którzy oczekują od ciebie słowa, którzy już chcą cię widzieć, sprowadzają cię z powrotem na płaszczyznę rzeczywistości. Szukają cię, a ty musisz tam być, ponieważ chrześcijanin żyje pozostając w walce ze złem.
Chrześcijanie stanowią na tej ziemi rzeczywistość o wiele bardziej złożoną. Spośród trzech religii abrahamowych jako jedyni nie identyfikujemy się z żadną grupą etniczną” – dodał nasz Wielki Przeor. W jego trzodzie znajduje się zarówno żołnierz izraelski zaangażowany w operację w Gazie, jak i Palestyńczycy żyjący w oblężeniu. A obok tych dwóch nardów wielu obcokrajowców. „Nigdy nie możemy zapominać, że jesteśmy przede wszystkim chrześcijanami i musimy zadać sobie pytanie, jak żyć jako chrześcijanie w tej sytuacji” – mówi kardynał i podkreśla, że pośród całego kryzysu chce być przede wszystkim obecny pośród swoich owiec.
Są też społeczności hebrajskojęzyczne, cudzoziemcy, pracownicy-imigranci. Dlatego też powiedziałem wcześniej, że utrzymanie jedności pomimo dzielących nas różnic wymaga dodatkowej dawki odwagi. Nawet wśród księży zdarzają się różne sytuacje, ci, którzy doświadczają tej sytuacji na własnej skórze, z pewnością mają różną wrażliwość. Chciałem ich poznać i wysłuchać. Nawet na różnych stanowiskach ważne jest, aby ludzie mogli mówić i umieć słuchać. Ale w moim liście i we wszystkich moich przekazach zawsze i tylko chciałem powiedzieć, że należy zacząć od Ewangelii i na niej zakończyć. Być może moje słowa nie zawsze były rozumiane i dobrze odbierane w tym szeregu różnych stanowisk, ale konieczne było, abym mówił zgodnie z prawdą, potwierdzając, że tylko Ewangelia jest naszym kompasem. Nigdy nie wolno nam zapominać, że jesteśmy przede wszystkim chrześcijanami i musimy zadać sobie pytanie, jak żyć jako chrześcijanie w tej sytuacji. Jest to pytanie, powiedzmy sobie jasno, które zadaję przede wszystkim sobie. Po początkowej chwili zamieszania sytuacja jest teraz jaśniejsza, niestety bardziej wyrazista. Jednakże wiele pytań dotyczących następstw i tego, jak odbudować strukturę relacji międzyludzkich pozostaje otwartych.
Wojna prędzej czy później się skończy, ale konsekwencje tej wojny będą straszliwe. Jak widać, są dwie kwestie, które wydają mi się szczególnie niepokojące. Po pierwsze, wydaje się, że obu stronom brakuje wizji strategicznej innej niż wzajemne unicestwienie. Wydaje się, że nawet ziemia ustąpiła miejsca pragnieniu wzajemnego zniszczenia. Nie ma strategii wyjścia. Drugim jest trudność w zdystansowaniu się, choćby emocjonalnym, od ciężkiej przeszłości obu narodów: Shoah [zagłady Żydów w czasie II wojny światowej] i Nakby [arab. „katastrofy” – czystek etnicznych dokonanych przez Żydów na ludności palestyńskiej w 1948 r.], którą wywołał 7 października.
W pierwszych godzinach po 7 października czułem się nieswojo, teraz szczególnie poprzez modlitwę próbuję rozeznać wolę Pana. To, co jest dla mnie bardzo jasne, to miłość do mojego ludu. Do wszystkich moich ludzi. Ze wszystkimi ich sprzecznościami. Jest fragment, który zawsze mnie uderzał w liście, który św. Franciszek napisał do Ministra Generalnego, który skarżył się na trudności w „zarządzaniu” braćmi, na co święty odpowiada szorstko: wróć do swoich braci i kochaj ich, a nie udawaj, że czynisz ich nie tylko lepszymi braćmi, ale także lepszymi chrześcijanami. Na razie zrozumiałem, że pierwszą potrzebą wokół mnie jest właśnie umiejętność odczytywania wydarzeń tych dni w świetle Ewangelii. Słowo z Ewangelii, które pomaga Ci żyć w tej sytuacji. A tym bardziej w sytuacji, która będzie. Nawet jeśli dzisiaj nie wiemy, jaka ona będzie. Wiemy tylko, że już nigdy nie będzie tak, jak przedtem. Należy umieć słuchać różnych próśb wokół nas, rozumieć je, bez osądzania, rozumieć, co jest w środku, skąd one pochodzą. Należy umieć słuchać każdego, aby móc z każdym rozmawiać.
Chrześcijanie Ziemi Świętej nie są podzieleni. Zdezorientowani tak, zmęczeni ale nie podzieleni. Zdezorientowani, ponieważ wpływ emocjonalny, o którym mówiliśmy wcześniej, dotknął także ich. Na przykład społeczność hebrajskojęzyczna źle zareagowała na pierwszy list patriarchów, a pod innymi względami społeczność arabska może powiedzieć to samo. Dla mnie ważne jest to, że zobaczyli, że ich biskup tam jest. Biskupa czasem można lubić, a czasem nie, ale on tam jest. Gdy pociski już nieruchomieją, będziemy musieli ze sobą porozmawiać i zrozumieć się. Nie będzie to łatwe, ale damy radę. Tak jak będzie to miało miejsce bardziej ogólnie w społeczeństwach zamieszkujących tę ziemie. A wtedy ta mała wspólnota chrześcijańska będzie musiała to zrobić.